Zapewne doskonale wiesz, czym jest technika Pomodoro, być może z niej korzystasz lub korzystałeś. Czy uważasz jednak, że jest to w pełni skuteczne narzędzie do walki z prokrastynacją?

Według mnie Pomodoro nie jest efektywną metodą organizowania czasu pracy. Przed uzasadnieniem mojego zdania i dalszymi wywodami na ten temat, pozwolę sobie najpierw dokładnie zdefiniować zasady techniki Pomodoro.

Technika Pomodoro to najpopularniejsza metoda zarządzania czasem

Podchodziłem do tej metody 3 razy. Za każdym razem nie udało mi się jej wdrożyć na stałe do swoich nawyków.

Dlaczego?

Dowiesz się, słuchając tego odcinka!

Aby używać odtwarzacza, niezbędne jest wyrażenie zgody na przechowywanie plików cookies powiązanych z usługami odtwarzaczy. Szczegóły: polityka prywatności.

Tak, zgadzam się.

Czym jest technika Pomodoro?

Opracowana została pod koniec lat 80. XX wieku przez Franceso Cirillo, a jej działanie sprowadza się do niezwykle prostych założeń: podziału pracy i odpoczynku na poszczególne jednostki. Francesco rekomenduje w swojej metodzie podział czasu pracy i odpoczynku na interwały, które autor pieszczotliwie nazwał „pomodoros” – od posiadanego kuchennego timera w kształcie pomidora.

Czas trwania poszczególnych interwałów może być elastycznie ustawiany, dowolnie pod zadaniowość, skomplikowanie oraz intensywność wykonywanej pracy. Jednak podstawowa i najbardziej powszechna technika Pomodoro opiera się na 25 minutach nieprzerwanej pracy, po której następuje 5 minut odpoczynku. Po czterech pełnych cyklach wykonywana jest dłuższa przerwa, która powinna trwać od 15 do 30 minut. I zabawa zaczyna się od początku.

Głównymi celami pracy wedle zasady Pomodoro jest wyeliminowanie wszelkich rozpraszaczy, które mogą skutecznie wybijać nas z rytmu, rozpraszać i przyciągać uwagę na rzeczy niezwiązane z pracą. Poza tym wedle autora dzięki krótkim jednostkom pracy i stosunkowo częstym przerwom możemy pozostać świeżsi i lepiej skoncentrowani na pracy. Naturalnie tak jest, ale…

Czy technika Pomodoro działa? W moim przypadku niekoniecznie

Oczywiście nie neguję całkowicie efektywności techniki Pomodoro. Jednakże moim zdaniem nie jest ona tak świetna, jak możemy wyczytać na niejednym blogu. Co jest zatem podstawową wadą Pomodoro? Jest nią utrata flow.

Pracuję zdalnie od wielu lat. Nigdy nie narzekałem na problem ze zmobilizowaniem się do pracy i muszę przyznać, że ciężko mi się od niej oderwać. Mimo to przetestowałem kilka różnych technik zarządzania czasem i przyznam Ci, że Pomodoro wielokrotnie się u mnie nie sprawdziło, mimo że dawałem tej metodzie kilka szans.

W momencie, w którym pisało mi się najlepiej, przychodził nieubłagany koniec 25-minutowego interwału i następowała 5-minutowa przerwa. Przerwa, która skutecznie zabijała moje flow i wczucie się w temat. W czasie wymuszonej przerwy zapominałem wiele kluczowych kwestii, które trzymałem w swojej „pamięci podręcznej”. Naturalnie dodatkowo podczas tych pięciu minut chciałem zapamiętać jak najwięcej informacji z poprzedniego interwału, przez co w konsekwencji po przerwie byłem bardziej zmęczony niż przed nią. Gdy zabierałem się do kolejnego cyklu Pomodoro miałem bardzo długi rozruch, ponieważ od nowa musiałem poprzypominać sobie ważne rzeczy, ogarnąć, na której linijce akurat skończyłem, o czym pisałem i co chciałem napisać dalej.

Oczywiście mógłbym nie przerywać pracy i pominąć 5-minutową przerwę, jednak wtedy cały dzienny cykl Pomodoro posypałby się – podobnie jak filary tej metody. A przecież nie o to w tym chodzi.

Myślę, że w specyfice wykonywania zawodu każdego freelancera copywritera, programisty, czy testera automatycznego poczucie flow i oddanie się pracy jest kluczowe dla zdrowej satysfakcji z wykonywanej pracy. Wymuszane przerw wtedy, gdy nie odczuwamy potrzeby ich wykonywania, zaburza jedynie wewnętrzny ład, wprowadzając niepotrzebne napięcie i chaos.

W moim odczuciu o wiele lepszym rozwiązaniem jest wykonywanie odpowiednio długich przerw po zakończeniu danego zadania lub jego fragmentu i zabieranie się do kolejnego po należytym – oczywiście niezbyt długim – odpoczynku. Wówczas nasz mózg pozostanie wypoczęty i jednocześnie nie będziemy zmuszeni przerywać pracy w najmniej spodziewanym momencie.